Jabłuszko od serca.
Nie lubię świąt narzuconych przez amerykańskich imperialistów, lub inne pogańskie ludy, ponieważ uważam, że należy kultywować własne tradycje. Taki stosunek miałem również do Walentynek, bo przecież mamy słowiański obyczaj Nocą Świętojańską zwany, lecz niestety od lat przez nas Polaków powszechnie zaniedbywany. Dlatego pomyślałem, że może być ta Walentynowa okazja do przytulania, bo cóż w tym złego? Okazja, to okazja. Najważniejsze, że jest kogo do serca przytulić… Po jabłuszko widoczne na zdjęciu, które mijając obładowany warzywami oraz innymi produktami – wróciłem czym prędzej, bo spodobał mi się ten oryginalny pomysł. Kwiatki też w Walentynki były i coraz bardziej jestem do tego dnia przekonany…. Przytulania nigdy za wiele, a właściwie ciągle brakuje! Bo czasu nie ma lub głowa boli. Nie mnie, broń Boże. Może facetów młodego pokolenia główka coraz częściej pobolewa i wolą młócić w playstation lub oglądać dzień w dzień Ligą Mistrzów, ale starej daty kozaków, głowa boli jedynie od nadmiernego spożycia alkoholu, albo hałasu, a zamiast nudnej jak flaki z olejem Ligi Mistrzów, wolą spędzić intymny wieczór z Kobietą.
Wpis nieco opóźniony, ale natchnienia ostatnio brakuje. Przesilenie późnozimowe, a może bardzo wczesno-wiosenne mnie dopadło? Ale nie tylko ja mam brak natchnienia. Podobno Remigiusz Mróz od miesiąca żadnej książki nie napisał!
Oldboy65