Codzienność nas dobija! – Księga codzienności
Ciekawe, czy ludzie jaraliby się szekspirowską sztuką Romeo i Julia, gdyby zamiast szalonej oraz nieszczęsnej miłości i życiowych perturbacji z nią związanych, ten utalentowany Anglik napisał o tym, że Romeo zapierdala do śmietnika z odpadami po raz 3.583, co najmniej. Natomiast Julia myje gary po raz 30.537 – tak wynikało z pobieżnych obliczeń pana Henia, który rozmyślając nad sensem życia, zziębnięty wchodził do ciemnego jak tyłek Murzyna i śmierdzącego odpadami zsypu, w celu opróżnienia kubełka. 3583? – qwa. Mogłem zacząć liczyć 30 lat temu. Teraz to nie ma najmniejszego sensu. Bo prawdziwa cyfra mogłaby mnie przytłoczyć, a moja „Julia” gdyby pomyślała o tym, który to już raz stoi przy zlewozmywaku – walnęłaby talerzem o podłogę wrzeszcząc; „Pierdolę. Więcej nie zmywam!”
Życie codzienne nieuchronnie nas dobija – pomyślał pan Henio. Ale wielożeństwo – zapalił się tą myślą pan Henio – byłoby znakomitym rozwiązaniem, bo więcej kobiet w rodzinie, miałoby mniej pomywania, prasowania, sprzątania, w rozbiciu na jednostkę. Seksu natomiast byłoby pod dostatkiem. Bo kumulując ich temperament, prawdopodobnie zbliżony do temperamentu „Julii” Henio byłby w końcu usatysfakcjonowany. Rozmarzył, się pan Henio wchodząc do budynku.
NO, nie! – przystanął na schodach, przytrzymując się poręczy – tutaj musi być jakieś drugie dno!!! Ponownie zaczął analizować. Na przykład; miałbym trzy żony i doszłoby dwa razy więcej garów do pomywania. W rozbiciu na trzy kobiety, jednostkowo pomywałyby mniej. Ale śmieci też byłoby dwa razy więcej, które nadal wynosiłbym tylko ja!!! Co prawda seksu teoretycznie by przybyło (ale tylko teoretycznie), lecz na sto procent, chęci do bzykania z wiekiem maleją i możliwości również… Pomijając niezaprzeczalny fakt, że odpadów do wyniesienia nie ubyłoby wcale! Zasępiony ruszył schodami do góry.
Nie ma idealnych rozwiązań – westchnął po chwili, zrezygnowany naciskając klamkę.
„Codzienność nas dobija” – Księga codzienności (cz. 2)
Oldboy65