Dolna piłka została posłana!
Kilka dni temu zgłosiła się do mnie osoba, która rozpoczęła pewien „projekt biegowy” we współpracy, a może z inspiracji (tego nie wiem), jednej z dużych firm produkujących sprzęt turystyczno – sportowy. Firmy wytwarzającej pełen asortyment; zaczynając od butów przeznaczonych do różnej aktywności np.: biegania, trekkingu, myślistwa itd., na plecakach, rowerach oraz namiotach turystycznych kończąc.
Będąc człowiekiem podejrzliwym i defensywnie nastawionym do życia, staram się sprawdzać intencje innych ludzi, gdyż lubię wiedzieć jakie mają w stosunku do mnie zamiary i dlatego stosuję pewien trik.
Trik polegający na tym, że już na wstępie uświadamiam tej osobie to, iż współpraca ze mną, BYĆ MOŻE przyniesie jej niewielkie korzyści. Dzięki temu od razu dowiaduję się, jakie intencje miała osoba proponująca mi wspólne działanie. Dowiaduję się, czy naprawdę chciała współpracować, albo czy własne cele pragnęła osiągnąć moim kosztem.
Nie wiem skąd bierze się takie zachowanie, lub raczej taki sposób myślenia, ale już dawno wyczułem, że ci tam „na górze”, myślą, że my tutaj „na dole” z niecierpliwością oczekujemy na ich propozycje i wręcz marzymy o tym, aby ktokolwiek, cokolwiek nam zaproponował i dzięki temu, bez żadnych, albo prawie żadnych nakładów, wykorzystując nas, osiągną duże korzyści. To wg ich mniemania, miałoby wyglądać tak, jakby Krzysztof Kolumb, albo inny sławny odkrywca, lądujący na nieznanym lądzie, za garść szklanych paciorków na rzemyku, otrzymywał od głupich tubylców, cenne, misternie wykonane precjoza ze szczerego, stuprocentowego złota!!!
Ale to, że nie jestem królem nafty, skutecznym biznesmenem, czy prezesem ogromnej korporacji, nie ma najmniejszego znaczenia, gdyż takie relacje, to tylko kwestia skali i zasady są dla wszystkich takie same – chodzi przecież tylko o interes. Wspominam o tym, gdyby ktoś, kto to czytał, miał wątpliwości, albo poczucie niższości i przygnieciony swoją małością, myślał, że propozycje ludzi będących u góry, są dla niej wybawieniem, bo tak w większości przypadków wcale nie jest.
Ja nazywam ten numer ze sprawdzaniem intencji delikwenta – dolną piłką. Dokładnie tak, jak Robert Cialdini opisuje to w swojej znakomitej książce „Wywieranie wpływu na ludzi” wspominając o pewnym sposobie, jaki stosuje się w celu osiągnięcia tego, co zamierza się uzyskać. Może nie dotyczy to bezpośrednio identycznej sytuacji, lecz określenie dolna piłka pasuje tutaj idealnie, bo takim zagraniem zmusza się kogoś do pochylenia się i tym samym zniżenia do naszego poziomu, a jeśli się ktoś zniży i zaakceptuje to, że współpraca z nami, powinna przynieść korzyści również nam, a my nie jesteśmy tak głupi, żeby o tym nie wiedzieć, to można zacząć wspólnie działać. Jeśli ktoś ten stan zaakceptuje.
Polecam „Zasady wywierania wpływu na ludzi” Roberta Cialdiniego. Ja posiadam starsze wydanie, pod tytułem „Wywieranie wpływu na ludzi” Polecam, gdyż jest to doskonały materiał o relacjach między ludźmi, które można stosować nie tylko w biznesie, ale również w życiu codziennym. Dzięki tej książce dowiecie się o trikach jakie stosują inni ludzie wobec nas, aby uzyskać określone od nas zachowania!!! Brrrrr! Na sto procent o tym nie wiecie, albo nie zdajecie sobie z tego sprawy, jak inni ludzie nami manipulują, a my manipulujemy innymi, lecz jaki będzie bilans tych relacji, w dużym stopniu od nas zależy.
Tymczasem dolna piłka została wysłana i najwyraźniej była nie do odebrania, gdyż odpowiedzi od tej osoby nie otrzymałem. Ale na sto procent wiem, że gdybym pokazał się z innej strony, w innym świetle, sugerując tej osobie, że współpraca ze mną przyniesie jej ogromne korzyści, to odpowiedź by czym prędzej nadeszła. Ale cóż. Mam przynajmniej święty spokój w tej kwestii i mogę nadal robić swoje.
Oldboy65