Swojska kiełbaska dla koneserów życia.

Swojska kiełbaska dla koneserów życia.

25 maja, 2020 0 By oldboy

Pan Henio z lubością wciągał zapach świeżej kiełbasy kupionej przez kolegę w niewielkiej masarni. Dosłownie kilka dni temu po raz pierwszy usłyszał o znajdującej się na drugim końcu miasta masarni i korzystając z nadarzającej się okazji  oraz uprzejmości kolegi, poprosił o kupno oraz uwędzenie 2kg kiełbasy dla siebie.

– Może najwyższy czas wrócić do korzeni, zamiast truć się chemikaliami? – zastanawiał się wąchając kiełbasę, lecz nie dotyczy to tylko kiełbasy, ale całej żywności! Chociaż miniony świat zdrowej żywności, pewnie już nigdy nie wróci, a taka masarnia lub świeże jaja, serek, mleko kupione od gospodarza posiadającego niewielkie gospodarstwo, albo ziemniaczki lub inne warzywa zdobyte od małego producenta, czy działkowca hobbysty, dorabiającego do emerytury nielegalną sprzedażą owoców i warzyw. Takie miejsca są zaledwie enklawami zdrowej żywności w naszym cywilizacyjnie zatrutym świecie.
Ale komu chce się pichcić, pitrasić, gotować? Ludzi poświęcających czas na zrobienie dobrego jedzenia jest coraz mniej.
Lepiej leżeć przed telewizorem oglądając nudne mecze – jeden za drugim, niekończące się seriale o niewyszukanej fabule, aby byle dureń skumał o co w nich chodzi, lub głupie programy, w których brylują wytatuowani półdebile i super lachony o wątpliwej reputacji, pokazujące swe wdzięki na basenie ekskluzywnego hotelu itp.

Ale niby każdy z nas ma świadomość, że spożywanie produktów podłej jakości,  skończy się kiepskim zdrowiem, lecz po co się męczyć!? Lepiej jeść byle co, byle szybko i byle jak, a później faszerować się tabletkami na wzdęcia lub zgagę. Doraźnie, bo poważniejsze problemy przyjdą po latach razem z chorobliwą otyłością. Ale po co stać godzinę lub więcej przy garach, jak można wrzucić do mikrofali, lub piekarnika, tak zwanego – gotowca. Ugotować, a dokładnie – zalać wrzątkiem zupę z paczki, nafaszerowaną chemikaliami i zaoszczędzony czas, przeznaczyć na jego zmarnowanie! Bo jest niemożliwością, żeby ktoś spożywający na co dzień fast foody, gotowce lub mrożone potrawy, ruszył później na siłownię, basen, albo na spacer z dzieckiem.

– Niby człowiek w XXI wieku inteligentniejszy od tego z epoki kamienia łupanego, ale tak naprawdę głupszy jakiś! – pan Henio zakończył rozmyślania nad ludzkością, delektując się wędzoną kiełbasą – zwykłą, najzwyklejszą, gdyż bez chemicznych ulepszaczy i właśnie ta nieoszukana zwykłość smakowała wybornie.

„Swojska kiełbaska dla koneserów życia” – Księga Codzienności (cz. 30)

Oldboy65