Stary człowiek i może!
„Stary człowiek i morze” – znacie to opowiadanie Ernesta Hemingwaya z 1952r.? Książka opowiada o starym rybaku Santiago, który wybiera się na kolejny samotny połów i po wielu dniach niepowodzeń łowi ogromnego merlina. Udowadniając tym, że wiek nie ma znaczenia, jeśli człowiek skupia się na tym co jest ważne, na walce z własnymi słabościami i na zmaganiu się z przeciwnościami losu. To była bardzo piękna opowieść.
A ja „piszę” kolejną – „Stary człowiek i może”, ale jest ona o zmaganiu się z własnymi słabościami na lądzie. I tutaj nie jestem osamotniony, bo w XXVII Biegu Górskim na Ślężę, byłem dopiero dziewiąty spośród 16 rówieśników z mojej kategorii wiekowej M50+ Cieszy mnie to, że więcej ludzi upatruje sensu życia po pięćdziesiątce, albo w jeszcze starszym wieku. Takich ludzi należy szukać wśród aktywnych osób, w ich środowisku. Polecam wszystkim, którzy chcą się naładować pozytywną energią. Nie muszą to być biegacze, oj nie. Wystarczy, że nie będą to notoryczni narzekacze! Sfrustrowani. Wiecznie niezadowoleni z wszystkiego. Krytykujący wszystkich i wszystko, tylko nie siebie. To chyba nasz narodowy nałóg. Jakaś genetyczna skaza. Bo takich ludzi jest chyba najwięcej. Dlatego unikam ich jak ognia. Co nie znaczy, że sam tryskam optymizmem, codziennie na twarzy mam uśmiech od ucha do ucha i dla każdego dobre słowo. Nie jestem taki, ponieważ nie potrafię. Ale staram się to, co wartościowe gromadzić gdzieś w sobie jak tkankę tłuszczową. Być może dlatego mnie wypycha i wzdyma jak balon. Ha! Ha! Ha!
Na Ślężę ruszyłem po raz trzeci i mój wynik z 2013 roku, o pięć minut lepszy od obecnego, mógłbym wcisnąć między bajki, lecz tak naprawdę nie byłem do zawodów przygotowany. Dlatego pobiegłem tak słabo, a nie dlatego, że się tak mocno zestarzałem. Być może się pocieszam, bo wiek robi swoje. Niestety doszło do tego wirusowe zamieszanie, które niby mnie nie ruszało, ale pogubiłem się w swoim bieganiu i nic mi od kilku miesięcy nie wychodzi. A moi koledzy zrobili takie postępy, że stali się dla mnie poza zasięgiem. Nie poddaję się jednak i biegam dopóki nogi niosą, bo uważam, że tak powinno się robić. Trzeba cieszyć się życiem po swojemu i nie przejmować się tym, że inni mają lepiej, albo gorzej. Bo co nam z tego przejmowania się przyjdzie?
Oldboy65
Ps. Zdjęcie dziarskiego staruszka z numerem 272 zmierzającego na magiczną górę wykonane zostało przez Rate My Trail > https://ratemytrail.com