Może powinniśmy zostać ekspertami?
Uff! Już myślałem, że miałem gorszy dzień, zaliczając słabszy wjazd do marketu i dlatego odniosłem wrażenie, że jestem intruzem. Bo na zewnątrz niemiłosierny upał, a ja wchodzę i ogrzewam swoim włochatym cielskiem wnętrze przestronnego sklepu. Dodatkowo zakłócając panujący tam błogi spokój. Dlatego poczytałem opinie innych klientów o sklepie. Niektórzy chwalili obsługę – być może załapali się do kogoś kompetentnego, lecz większość raczej się nie załapała.
Jestem intruzem – takie wrażenie odniosłem po kilkunastu minutach przeglądania słuchawek do smartfona. Najbardziej interesowały mnie bezprzewodowe. W sam raz do odsłuchiwania audiobooków podczas podróży pociągiem. Nie takie wielkie, w których wyglądałbym jak miś koala, albo weteran zapasów lub walk MMA. Po prostu niewielkie, niedrogie i bez różnych udziwnień. Mogłyby być douszne, albo na uszy, lecz nie zajmujące zbyt wiele miejsca w torbie podróżnej.
Czekałem na agresywnego sprzedawcę najgorszego badziewia jakim sklep dysponuje, bo słyszałem i czytałem, że za taki sprzęt są największe bonusy dla sprzedawców. Może to tylko pomówienia? A może coś się zmieniło, ponieważ nikt nie podchodził, gdyż nie dostają już premii za wyniki w sprzedaży i mają to gdzieś?
Rozglądając się po sklepie, zauważyłem, że nie tylko ja krzątam się po nim bezradnie. Byli też ludzie przeglądający zupełnie inne rzeczy i to bardziej kosztowne od słuchawek. Wyglądało na to, że my klienci oraz sprzedawcy poruszamy się w innym wymiarze. My rozglądaliśmy się za interesującym nas towarem. Oni jakby lewitowali między regałami zajęci czymś zupełnie innym. Jeden namiętnie w coś się wczytywał, analizował, inny notował. Jeszcze inny chodził tu i tam, jakby czegoś szukając. Brakowało tylko kadzidełek i dźwięku tybetańskiej misy. Żadnej natarczywości z ich strony nie było, do której powoli zacząłem się przyzwyczajać. Lewitacja w klimatyzowanym pomieszczeniu. Pławienie się w dobrobycie chłodu, nic więcej.
Kupiłem najtańsze słuchawki jakie znalazłem, wydając 29,99 zeta, bo jak ryzykować, że kupi się niewłaściwy towar, to lepiej stracić jak najmniej kasy. Z pewnością zapłaciłbym zaplanowane na ten cel 100zł, a jakby podszedł do mnie zawodowy kłamczuszek, przekroczyłbym tą kwotę, może nawet o połowę. Jednak pozostawiony sam sobie, wydałem znacznie mniej.
Nie narzekam, gdyż co najmniej 70zł zostało mi w kieszeni. Ale zastanawiam się nad tym, czy nazwa marketu Media Expert – dotyczy ekspertów zajmujących się sprzedażą towaru – których jakby dzisiaj nie było, czy każdy z nas potencjalnych klientów, powinien zostać ekspertem, aby wybrać dla siebie odpowiedni produkt ze sklepowej półki, nie zawracając nikomu głowy?
Oldboy65