Codzienne misterium

Codzienne misterium

20 lipca, 2022 Off By oldboy

Pan Henio był zadowolony – codzienne misterium zostało rozpoczęte! Uwielbiał ten widok. Może lubienie niedołęstwa nie jest właściwe. Ale na to, w wykonaniu znajomego mistyka amatora lubił popatrzeć. Kolega przebierał się tuż obok w zakładowej łaźni i mogli widywać się przed pracą oraz po niej. Mężczyzna był heniowego wzrostu, albo nieco wyższy. Postury zbliżonej. Nawet bardzo zbliżonej, gdyby nie ten brzuch! Brzuszysko! Bęben! Jak zwał, tak zwał. W każdym razie skutecznie uniemożliwiający normalne funkcjonowanie na ziemi. Bo ubieranie się z brzuchem wielkości piłki gimnastycznej stwarza problemy. Dlatego wymaga specjalnej procedury, gdyż to nie jakieś banalne zakładanie bielizny oraz ubrania roboczego. Oj nie! To coś bardziej skomplikowanego. Ale co jednym ludziom stwarza trudności, drugim może sprawiać przyjemność. Stąd zainteresowanie pana Henia i łapczywe, chociaż skryte zerkanie na kolegę.
– Misterium się rozpoczęło – pomyślał z zadowoleniem pan Henio.
Obserwowany kolega najpierw rozsiadał się na ławce nagusieńki jak każdy korzystający z łaźni. W rękach miał przygotowane majtki. Zarzucał je celując w stopę tak, aby znalazła się w środku jednego otworu. Następnie wciągał je do połowy łydki. A później sapiąc celował nogą w drugi otwór. W końcu z wysiłkiem unosił tłuste pośladki tuż nad ławkę, aby majtki opatuliły tyłek. Co robiły z wielkim trudem!
– Uff – westchnął pod nosem z podziwem pan Henio, czekając na bardziej wyrafinowaną część procedury.
Obserwowanie zakładania spodni nie było interesujące, lecz to, co najtrudniejsze, ale bardzo widowiskowe, miało nastąpić za chwilę. Zaczęło się celowanie skarpetą na stopę. Kolega usiłował zarzucić ją na palce. Wyglądało to jak próba pojmania podbierakiem złowionej ryby, szamoczącej się ze strachu na końcu haczyka, lub jak łapanie na lasso uciekającego byczka. Tym razem nie było łatwo. Zdesperowany mężczyzna stojący jedną nogą na podłodze, drugą postawiwszy na ławce. Z trudem docisnął klatkę piersiową do brzucha częściowo zwisającego, a częściowo mocno  przyciśniętego do uda. Było widać, że dopływ tlenu do mózgu został zakłócony! Ale sięgnięcie ręką do stopy okazało się niezbędne. Nawet kosztem narażenia życia!
– Gooorąco – westchnął niemiłosiernie spocony.
– Piekło dopiero się zaczyna – potwierdził pan Henio, czekając na kontynuację zmagań. Z drugą stopą poszło łatwiej, a końcówka procesu już nie była tak pasjonująca. Po niej zdyszany i mokry od potu kolega musiał dla złapania oddechu posiedzieć na ławce. Bo ubieranie się może być naprawdę męczące!
Kiedyś pan Henio uważał grubasów za ludzi leniwych. Niechętnych do wysiłku fizycznego w jakiejkolwiek postaci. Ale od jakiegoś czasu zmienił o nich zdanie. Bo noszenie na sobie 20-tu, 30-tu, albo znacznie więcej kilogramów zbędnego ciała i to przez 24 godziny na dobę. Każdego dnia, tygodnia, miesiąca. Całymi latami!!! Uważał za przejaw ogromnej determinacji. Dlatego szacunek za wytrwałość się należy. Chociaż otyli faceci nie wyglądają najlepiej. A kobiety? Tutaj dochodzi kwestia gustu. Bo są miłośnicy ogromnych piersi zwisających nawet do talii oraz pośladków niemieszczących się na siedzisku standardowego krzesła.  Ale podobno grube kobiety mają swoje zalety, bo w lecie dają cień, a w zimie grzeją i tego nie powinno się kwestionować.
– We wszystkim należy dopatrywać się pozytywów – rozmyślał wiecznie sfrustrowany pan Henio. Tymczasem codzienny  rytuał dobiegł końca i trzeba było udać się do pracy, a zanosiło się na kolejny dzień upału. 

Oldboy65

„Codzienne misterium” – Księga Codzienności – cz.46