We Will Rock You w Warszawie
Pierwsza scena i powitał nas świat przyszłości. Uporządkowana młodzież w jednakowych strojach i plastikowych, identycznych fryzurach. Symbolizujących świat obdarty z indywidualności. Podporządkowany władzy tępiącej najdrobniejsze przejawy indywidualizmu. Uff! Nie chciałbym żyć w takim świecie nawet przez moment! Chociaż czasami odmienność jest dla mnie niezrozumiała i trudna do zaakceptowania. Ale mam wystarczająco dużo lat, aby ją tolerować, a nawet doceniać.
Historia opowiada o walce zbuntowanych jednostek z wszechwładnym systemem. Początkowo wydawałoby się, że beznadziejnej. Bo jak tutaj walczyć o powrót minionego świata? Podobno ciekawszego, weselszego oraz wielobarwnego. Skoro nie wie się jak on wyglądał? Czuje się to tylko w głębi serca i duszy, lecz się tego nie wie. Ale wytrwałość w dążeniu do wolności. Do samodzielnego wyrażania emocji przez muzykę. Nawet z narażeniem życia. Potrafi rozwalić każdy system!
To wszystko było znakomicie wyśpiewane i zagrane w Teatrze Muzycznym ROMA. Bo wyjątkowa muzyka Queen tworzyła znakomity klimat tej opowieści. Do tego dialogi dotyczące, dla nas czegoś oczywistego. Dla bohaterów czegoś tajemniczego i niezrozumiałego. Dlatego mogliśmy się nieźle pośmiać z niezrozumienia oczywistych, oczywistości!
Po godzinie spektaklu, a może wcześniej, zjednoczyła nas muzyka legendarnej kapeli. Może nie było aż tak impulsywnie, jak bywa w teatrach muzycznych na West Endzie. Ponieważ wychowani zostaliśmy w systemie – „Tak nie wypada” i każdy nasz gest – zwłaszcza pozytywny, jest przez wielu z nas hamowany niestety. Ale były brawa, gromkie oklaski i wspólne śpiewanie. Bo jak nie zareagować na rytmy Radio Ga Ga, We Will Rock You, A Want It All, Another One Bites The Dust!
A mnie się łezka w oku kręciła, gdyż bohaterowie spektaklu, szukali świata w jakim się urodziłem i dorastałem. W którym potęga rocka nadawała rytm życiu. W którym ludzie chcieli przebywać ze sobą. Nie izolowali się od innych w swych domach. Nie chowali tożsamości w mediach społecznościowych na swoich profilach. Na których większość ludzi pokazuje to, jacy są szczęśliwi! Skrzętnie ukrywając rzeczywistość. Robią to tak natarczywie i cukierkowo, starając się nas o tym przekonać, że można się od tego porzygać! Czyżbyśmy sami pchali się do świata pozorów, nijakości i powszechnego zakłamania, z którego oni chcieli uciec? A może już jedną nogą w takim świecie jesteśmy?
Siedząc na widowni w Romie. Poczułem się tak, jakbym wrócił do lat młodości. Do rocka, który coś znaczył. Był biciem niejednego serca. Czułem się jakbym powrócił i to nie sam, lecz z setkami innych nieznanym mi ludzi! Szkoda, że tylko na moment. Dlatego trzeba będzie do Romy przyjechać ponownie po więcej! To już zostało postanowione!
Oldboy65
Strona Teatru Muzycznego Roma > https://www.teatrroma.pl