
Depresja oldboya
Kilka dni temu oglądałem odcinek kryminalnego serialu dotyczący samobójstw. A dokładnie nakłaniania innych ludzi do tego. A osoby popadające w depresję są łatwym łupem dla zwyrodnialców czerpiących satysfakcję z tego, że ktoś dzięki nim odebrał sobie życie. W tym odcinku amerykańskiego filmu mówiono o facecie podszywającym się pod inną osobę – doświadczoną pielęgniarkę, aby w ten sposób się uwiarygodnić. Wzbudzając zaufanie jako osoba znająca się na środkach medycznych często wykorzystywanych do odbierania sobie życia.
Miało to być wspólne samobójstwo. Polegało to na tym, że osoby z problemami, które straciły sens życia wspierają się w przygotowaniach do samozagłady. Następnie w tym samym czasie kończą ze sobą. Ale nie znają się osobiście. Nie spotykają się na przykład na wysokim klifie, czy na dachu wieżowca i trzymając się za ręce skaczą w dół! Oj nie. Bo teraz jest Internet. Studnia bez dna. Kraina w której można znaleźć to, czego się szuka. Jeśli chcesz skończyć ze sobą – znajdziesz kogoś, kto poda ci tysiąc sposobów unicestwienia. Jeśli chcesz żyć pełną gębą, rozwijać się, iść do przodu. Znajdziesz człowieka, wspierającego cię w tym rozwoju. W obydwu przypadkach ufasz osobie której nie znasz. Ale jeśli w twoim środowisku nie ma, kogoś, kto by cię wspierał. Albo wstydzisz się poprosić o pomoc. Bo czujesz się osobą odtrąconą, niepotrzebną. To chętnie z pomocy nieznanej ci w realu osoby skorzystasz. Ten człowiek był właśnie taką osobą. Nakłaniał do samobójstwa. Doradzał. Zachęcał. A później ktoś kończył ze sobą, a on nie! Bo czerpał z tego satysfakcję i szukał kolejnej ofiary. Został w końcu złapany i otrzymał surowy wymiar kary!!! Pół roku odsiadki i dziesięć lat dozoru. Dlatego, że według amerykańskiego prawa on w zasadzie nic złego nie robił. Bo wyrażał swoje zdanie, zachęcając kogoś do skończenia ze sobą. Przecież nikogo nie spychał z dachu ani nie wieszał. A jego ofiary mogły zrezygnować ze swoich zamiarów. U mnie taki gość zgniłby w więzieniu.
Depresja to najgorsze gówno w jakie możemy wdepnąć i wcale nie jest to takie trudne. Po 65 roku życia, co trzeci Polak cierpi na depresję! Tylko nie każdy o tym wie. A ilu ogólnie ludzi cierpi na depresję? Miliony! Setki milionów!
Depresją kieruje taki sam mechanizm, co na przykład anoreksją. Przed lustrem staje młoda, wycieńczona nieustanną głodówką dziewczyna. Wszyscy jej znajomi i przyjaciele czują widmo nadchodzącej śmierci, jeśli nadal będzie się głodzić. Ale ona stając przed lustrem. Dopatruje się pomiędzy kościami, ścięgnami i resztkami mięśni. Odrobiny tłuszczyku, który trzeba zlikwidować!
Tak samo jest z depresją. Możesz mieć udane życie. Kochającą żonę lub męża. Wspaniałe dzieci. Przynoszącą satysfakcję i niezłe pieniądze pracę. Zdrowie jak przysłowiowy koń, że tylko pozazdrościć. Ale tracisz sens, życia. Nic cię nie zadowala. Nic nie cieszy. Czujesz się samotny i opuszczony. A to, że ktoś cię docenia, chwali za to, że osiągasz znakomite wyniki, uważasz za życiowe przekłamanie. Ale wszelką krytykę i najdrobniejsze potknięcia bierzesz sobie głęboko do serca…
Zerknąłem do sieci. Zobaczyć, czy jest coś takiego jak starcza depresja. Bo wcześniej ten temat nigdy mnie nie interesował i okazało się, że jest! Mało tego, mam niemal wszystkie jej objawy. A do wieku w którym teoretycznie powinny one nastąpić, brakuje mi jeszcze kilka. Ale najwyraźniej dopadła mnie wcześniej. Być może moje wychowanie w negatywnym nastawieniu do świata dało znać o sobie?
Pięć lat temu po przebyciu zatorowości płucnej. Gdy byłem jedną nogą w grobie, lecz dzięki czujności żony przetrwałem. Wracając po przerwie do biegania. Nadal miałem plany. Trenowałem mniej, ale trenowałem. Załapałem się jeszcze trzy razy na podium. I mimo to, że nie mogłem pozwolić sobie na taki sam wysiłek, co wcześniej. Nadal cieszyło mnie bieganie.
Teraz jestem w głębokiej defensywie. Drobne, lecz nieustanne problemy z organizmem trwające od ponad pół roku, zryły moją psychikę. Prawie nie biegam. Sporadycznie idę na siłownię. Na rowerze który w ubiegłym roku kupiłem zagnieździły się pająki. Miałem uczyć się języka angielskiego. Chociażby na tyle, aby w hotelu, restauracji lub na zagranicznym lotnisku, nie czuć się jak Alicja w Krainie Czarów. I nic. Nawet nie zerknąłem do notatek. Z wizytami u lekarzy, albo w urzędach – zwlekam do ostatniej chwili. Nikogo już nie pragnę poznawać. Ani w realu, ani w sieci. Nie chce mi się blogować! A pomysłów na kolejne wpisy mam mnóstwo. Całe teksty kłębią mi się w głowie, lecz nie chce mi się pisać! Najchętniej nic bym nie robił. Jestem tym załamany. Ową niemocą. Wracającą do mnie jak wyrzucony bumerang! Nigdy nie byłem optymistą oraz wytrwale, latami dążącym do celu i wierzącym w siebie facetem. A teraz jest znacznie gorzej.
Kilka miesięcy temu postanowiłem zrzucić zbędne kilogramy. Poszedłem do dietetyczki, żeby się zmotywować. Czuć presję. Uzyskać kilka porad i nic! Nie potrafiłem zmusić się do trzymania redukcyjnej diety dłużej niż przez dwa, trzy dni! Bo zawsze coś i tak każdego tygodnia! Góra wymówek!
Czuję się coraz słabszy. Chociaż mój Garmin pociesza mnie jak może. Wyświetlając komunikat, że pułap tlenowy nadal znajduje się w górnych 10% osób w moim wieku i mojej płci. Dlatego bieganie z przerwami, mało intensywne treningi siłowe, czy blogerskie przebłyski. Są jak akty desperacji. Jak chwytanie się trawy podczas osuwania się ze stromego zbocza!
Dzisiaj tym aktem było wykonanie stu pompek tuż po wstaniu z łóżka przed pracą. Pompki zamiast śniadania i rutynowego siedzenia na kiblu z telefonem w dłoni przez kwadrans. Sto pompek każdego dnia! Ale jak będzie jutro? Odpuszczę, nie odpuszczę? A może wytrzymam miesiąc, albo znacznie dłużej i będzie to skuteczna walka o przetrwanie. Walka z samym sobą! Z gasnącą chęcią do życia!
Do samobójstwa nikt mnie nie namówi. Bo jestem innej konstrukcji człowiekiem. Jak mam problem staram się go rozwiązać, a nie od niego uciekać. Przynajmniej tak było wiele razy. A samobójstwo jest formą ucieczki od problemów. Być może dlatego wolę wsłuchiwać się w słowa buddyjskiego mnicha. Niż szukać informacji na temat tego jak skończyć ze sobą. Ten facet wie co mówi! Jego słowa są jak łyżka miodu dodana do mocnej, gorzkiej herbaty.
Kiedyś nie wiedziałem, co to jest depresja. Dlatego, że mimo wszystko czułem się mocnym facetem. Teraz wiem. To paraliżująca umysł niemoc! Nikt nie zauważa, że coś złego się z tobą dzieje, dopóki wykonujesz swoje obowiązki w pracy oraz w domu. Jeśli ten stan coraz bardziej cię ogarnia i przestajesz się wyrabiać. Zaczynają na ciebie narzekać. Mówić, że zrobiłeś się leniwy. Albo, że jesteś wolniejszy i mniej staranny, gdyż się zestarzałeś… A ty, on, ja? Prawie wszyscy postępujemy tak samo. Tak naprawdę nie interesujemy się innymi ludźmi, tylko jesteśmy zajęci własnymi potrzebami. Życie!
Oldboy65
Depresja starcza: objawy, przyczyny, leczenie > https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/psychiatria/depresja-starcza-objawy-przyczyny-leczenie-aa-1iww-3Usq-c5wA.html
Depresja u seniora. Charakterystyczne objawy depresji u osób starszych > https://www.medonet.pl/choroby-od-a-do-z/choroby-i-zaburzenia-psychiczne,depresja-u-seniora–charakterystyczne-objawy-depresji-u-osob-starszych,artykul,79594468.html