Ludzie zamknięci w politycznej pułapce
Kiedy wychodziliśmy z kina, nikt nie rozmawiał. My również. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem. Trzy godziny z reklamami minęły jak jedna chwila. Wcześniej nie planowałem iść na ten film, gdyż od lat moje wizyty w kinie są sporadyczne. Ale zawsze postępuję według pewnych zasad i jestem przekonany, że dla wielu ludzi byłyby one niezrozumiałe. Dlatego kiedy wokół mnie, w mediach itd. chwalą kogoś na potęgę, twierdząc, że jest ideałem. Na przykład wybitnego sportowca, artystę, działacza społecznego i tym podobnie. Zaczynam doszukiwać się rysów na idealnym wizerunku i wcześniej, czy później znajduję. Tak samo postępuję, gdy kogoś publicznie szkalują i opluwają… Dlatego poszedłem do kina na „Zieloną Granicę”. Żeby przekonać się o tym, co jest grane.
Co do artystycznych zdolności Agnieszki Holland nie miałem wątpliwości. Chociaż tym obrazem mnie zaskoczyła. Film był znacznie lepszy niż się spodziewałem. Nie jestem recenzentem filmowym, dlatego nie będę oceniał. W Zielonej Granicy poruszony jest cały system dotyczący polityki imigracyjnej. Polityczne podejście do tematu, źródło konfliktu sięgające poza granice naszego kraju oraz skutki takiego stanu rzeczy. Pani Agnieszka nie ocenia pracy Straży Granicznej. Pokazuje ich działania w oparciu o decyzje, jakie podejmują ludzie rządzący naszym krajem.
Przed pójściem na film twierdziłem, że reżyserka powinna pokazać w nim jakąś bliżej nieokreśloną granicę, w nieznanym kraju i ludzie obrzucający ją błotem. Nawet by ją za film chwalili, użalając się nad losem biednych bohaterów! Ale nie mogła tego zrobić. Bo to, co dzieje się na naszej wschodniej granicy jest specyficzne. Ci ludzie którzy są okłamywani i zachęcani do wędrówki na teren Unii Europejskiej przez władze wschodnich reżimów, w celu robienia zamieszania na granicy Unii. Ostatecznie zostają zamknięci w pułapce bez wyjścia. Nie mają powrotu do domu i nie mogą pójść dalej! O tym właśnie jest ten film.
Po powrocie z kina drążyłem temat, aby przekonać się, czy w filmowym obrazie jest przesada. Albo czy nie jest to opowieść wyssana z palca. Z przykrością mogę napisać że tak nie jest. Nie dziwię się temu, że ludzie pracujący w Straży Granicznej poczuli się urażeni. Przecież oni tylko wykonują rozkazy – dobrze znacie to stwierdzenie. A żeby je skutecznie wykonywać należy wyzbyć się pozytywnych uczuć.
Warto obejrzeć wideorecenzję filmu „Zielona Granica” na kanale YT Tomasza Raczka
Jakakolwiek propaganda spływa po mnie jak deszcz. Przemakam, a gdy dotrę do domu wycieram się. Ubieram suche ciuchy i znowu jestem taki jak wcześniej. Dlatego mimo obejrzenia drastycznego filmu, nadal uważam, że Straż Graniczna jest po to, aby bronić granic i powinna robić to w każdym kraju. Imigranci, nawet ci nielegalni, nie są problemem. Źródłem wszelkiego zła są ogromne międzynarodowe korporacje wyzyskujące kraje Afryki oraz słabo rozwinięte państwa na innych kontynentach. Stąd exodus milionów ludzi pragnących lepszego życia. Bo korupcja i wyzysk, nie dają im nadziei na lepszą przyszłość u siebie. Przecież my prawdziwi Polacy też wyjeżdżaliśmy na potęgę! Ale gdy dzięki upadkowi komunistycznego systemu, mogliśmy zacząć się rozwijać, doganiając lepiej rozwinięte kraje świata. Żyje się teraz u nas całkiem przyzwoicie. W każdym razie na poziomie dużo, dużo wyższym niż na Czarnym Lądzie.
Za korporacjami bezkarnie rabującymi ubogie kraje stoją gigantyczne pieniądze, skorumpowani politycy tych państw, bezwzględni milionerzy i uzbrojeni po zęby ludzie, gotowi zabić każdego kto wejdzie im w drogę. Nie wiem, czy jakiś reżyser odważy się kiedykolwiek ująć problem imigracji, pokazując źródło jej powstawania. Z pewnością dlatego, że nikt nie będzie chciał wypaść z okna przez nieuwagę, zostać śmiertelnie potrąconym przez samochód lub zginąć w innych niewyjaśnionych okolicznościach. A tak mogłoby się stać, gdyby filmowy obraz takiego wyzysku wpłynął na opinię publiczną, a co za tym idzie zmusił do działania europejskich polityków. Co z kolei wiązałoby się ze zmniejszeniem nieuczciwie zdobywanych zysków przez zachłanne korporacje.
Warto pójść na „Zieloną Granicę” chociażby ze względu na walory artystyczne filmu. Będziecie pod wrażeniem i z pewnością trochę ten temat przemyślicie. W każdym razie będziecie mieli inny obraz na tą sprawę, niż ten prezentowany w rządowych mediach.
Zawsze uważałem, że naprawianie świata. Walkę z istniejącym złem powinniśmy zacząć od siebie. Ja tak postępuję od lat. Wiem, że kiepsko mi to idzie. Ale gdybym tego nie robił. Byłbym znacznie gorszym człowiekiem i z pewnością mówiłbym jak niektórzy ludzie: „Co mnie to wszystko obchodzi”.
Oldboy65