Ciężkostrawne dipy
Po kilku miesiącach treningów na siłowni mogłem podejść do dipów. Ale nie mam na myśli sosów, tylko ugięcia ramion na poręczach. Wcześniej próbowałem wykonywać to ćwiczenie, lecz były to zaledwie ćwierć dipy z efektownym skrzypieniem w łokciach! To był koszmar! Bo podczas wykonywania ćwiczenia, cały czas chodziła mi po głowie myśl, że mogę nabawić się kontuzji.
Chociaż staram się nie żyć przeszłością. Uwsteczniającymi wspomnieniami, gdyż te dobre wspomnienia nie są złe. Najważniejsze, to nie żyć przeszłością na co dzień. Nie rozpamiętywać. Nie wchodzić w kolejny dzień z tkwiącą w głowie myślą o tym, co działo się w naszym życiu wiele lat wcześniej. Ale pamięć to pamięć! Dlatego, gdy po kilku miesiącach mogłem zrobić cztery serie, po cztery ugięcia ramion na poręczach byłem zachwycony.
Pomyślałem: NARESZCIE! Bo dawniej to byłem mocny. Bla! Bla! Bla! To prawda. Robiłem dipy po 8-12 powtórzeń w serii z 10kg ciężarem uwiązanym do pasa. To miłe wspomnienie. Ale teraz jestem starszy od tamtych dni w których byłem „mocarzem” o ponad ćwierć wieku! Dlatego wychodziłem z siłowni z podniesioną głową po wykonaniu kilku pełnych dipów bez dodatkowego obciążenia.
Nie śpieszę się z dorzucaniem ciężarów. Powoli do przodu. Może za kilka miesięcy będę mógł wykonywać to ćwiczenie bez problemów po 10-20 powtórzeń w serii. Dzisiaj również po raz pierwszy podciągnąłem się na drążku w szerokim uchwycie. Podciągnąłem, ponieważ do tego ćwiczenia wcześniej nie podchodziłem bojąc się nieuchronnej porażki. Dlatego zadowolony jestem z pięciu serii w których wykonałem po jednym powtórzeniu. Od czegoś trzeba zacząć!
Oldboy65