Powrót z Krainy Fantazji
Siedem dni – siedem teatrów. Krótka ucieczka do innego świata. Ale nie do świata fikcji. Dlatego, że wszystkie sztuki pokazywały ludzkie życie. Nic nierealnego, czegoś co nie mogłoby się wydarzyć. Tylko przedstawianie sytuacji, według koncepcji autora, za pomocą kunsztu artystów kreujących postacie bohaterów scenicznych wydarzeń.
To była moja kolejna ucieczka, z której powrót do realnego świata zawsze bywa ciężki. Zupełnie nie wiem dlaczego, bowiem nie utożsamiam się z postaciami granymi na scenie. Nie chcę zostać jak dziecko na przykład Królewną Śnieżką, albo Batmanem. Ale staram się je tylko zrozumieć. A mimo to powrót do codziennego życia jest dla mnie ciężki. Nie chodzi tutaj tylko o teatr, ale o wyrwanie się na kilka dni w góry lub gdziekolwiek. Jakbym własne życie traktował gorzej. Dlatego podświadomie nie chciałbym do niego wracać. Tak było do tej pory, ale postanowiłem to zmienić. Może dlatego, żeby sobie ulżyć, łagodząc skutki powrotu. Objawy twardego lądowania w realu…
Siedem dni bez przymusu wstawania o jakiejkolwiek godzinie. Co prawda śniadanka wydawano do godziny 9:30 Ale musiałbym być skrajnie przemęczony, żeby pospać do ósmej! Co od północy dawałoby pełne osiem godzin. Prawie niemożliwe dla mnie do wykonania. Ale siódemkę wydusiłem codziennie i może dlatego nie przysypiałem w teatrze, co czasem mi się zdarza z przemęczenia!
A teraz nie wiem co napisać, bo każdy człowiek spędza urlop po swojemu. Jedni siedzą w domu, gdyż na wypoczynkowy wyjazd ich nie stać, albo nie czują takiej potrzeby. Dlatego, że wolą siedzieć przed telewizorem, pić piwo i oglądać Ligę Mistrzów, powtórki meczów i powtórki powtórek nie obejrzanych wcześniej spotkań. Znam ludzi jeżdżących od 20-30 lat w to samo miejsce, nad to samo jezioro. Gdzie czeka na nich ta sama rozlatująca się, śmierdząca robactwem i stęchlizną barako-dacza. Grilla stawiają dokładnie w tym samym miejscu, co dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat temu i to w zupełności im wystarcza. Luzik! Inni ludzie jadą w środku lata do Hiszpanii lub do Grecji, a później zdziwieni niebotycznymi upałami moczą się w hotelowym basenie, lub odpoczywają na leżakach, o ile wywalczą miejsce na plażowym mebelku. Później browar, flaszka, albo wino i full wypas w hotelowej restauracji – trzy razy dziennie.
Jeszcze inni ludzie jadą nad morze, jeziora albo w góry i korzystają z wszystkiego co tylko jest możliwe. Pływają, biegają, jeżdżą na rowerach wodnych lub lądowych, albo robią samochodowe objazdówki podziwiając ciekawe obiekty jakie ujrzą po raz pierwszy i prawdopodobnie po raz ostatni. Są też i ludzie wędrujący po górskich ścieżkach, albo zaszywający się w głuszy, aby wypatrzeć żyjący na wolności zwierzęcy okaz, który napatoczy im się w okienko obiektywu. I cyk! Bezkrwawe łowy i pamiątkowe zdjęcie oraz wielka radość, że zobaczyło się coś, co dla innych do ujrzenia jest niemożliwe!
My mieliśmy swoje teatry oraz artystów stojących nieomal na wyciągnięcie ręki. Bo siedzenie w pierwszym rzędzie to podstawa. Żeby być jak najbliżej! A później uporczywe wpatrywanie się w grymas twarzy, ruch ust. Niewidoczne z dalszych rzędów, ledwo dostrzegalne gesty. Bo powtórek nie będzie! Nawet jak się aktor pomyli, to zrobi to tylko tu i teraz, a tylko my to dostrzeżemy. Nie będzie też żadnych zbliżeń, jak na filmach. Bo nie ma kamer i to co zobaczysz to twoje. Film możesz obejrzeć jeszcze raz, po raz kolejny i zawsze będzie taki sam. Ale gdyby Gladiatora grano na scenie, zawsze byłby odrobinkę, albo zupełnie inny! Gladiatora lata temu zagrał Russel Crowe, a w teatrze, w tym samym roku mógłby w jego postać wcielić się Artur Barciś. A co nie wolno? Albo Sebastian Fabijański lub Ireneusz Czop! Magia teatru, bo za każdym razem oglądalibyśmy innego mega faceta z którym lepiej nie zadzierać.
Jeszcze kilkanaście godzin do powrotu na życiowe tory dnia powszedniego, lecz tym razem nie jestem tak spięty jak dawniej. Jakbym ruszał do pracy po raz pierwszy w życiu. A przecież wracam po raz kolejny i będę robił swoje przez następnych kilka miesięcy. Dzień jak co dzień będzie przemijał, a później ponownie ucieczka, chociażby na chwilkę do Świata Fantazji, a jak się da, to kolejna, następna i tak do końca świata a może dłużej!
Oldboy65