Kolejne etapy naszego życia

Kolejne etapy naszego życia

24 sierpnia, 2023 Off By oldboy
Kiedyś sądziłem, że postrzeganie tego co nas otacza, dzieli się na dwa etapy. Pierwszy, gdy dorastamy i nie jesteśmy samodzielni. Wówczas poznajemy tylko to, co umożliwiają nam nasi rodzice. Drugi – etap samodzielności, podczas którego możemy patrzeć na świat po swojemu. Poznawać to, co nas interesuje, a nie to, co ktoś nam wcześniej pod nos podsuwał. Decydując o tym, co dla nas jest dobre, a co nie. Oczywiście to tylko założenie teoretycznie.
fot. Polna droga prowadząca do Gostkowa
W miarę upływu lat. Gdy zacząłem patrzeć na drzewa, jak na potencjalne elementy własnej trumny. Zauważyłem trzeci etap, który większość z nas zaliczy konając w łóżku. Wówczas będziemy obserwować świat z perspektywy własnego łoża. Zajmiemy się analizowaniem niedociągnięć malarzy, łuszczącej się farby. Plam i pęknięć na ścianie lub suficie. Poznamy świat znajdujący się na wyciągnięcie ręki, której nie będziemy mieli siły podnieść. Pomijam tych ludzi, którzy zejdą nagle i nie będzie im dane analizować niedoskonałości pomieszczenia w którym inni wcześniej bądź później się znajdą.
fot. Droga którą oddalałem się od masywu Trójgarbu na swoim fatbiku.
Ale! Dla ludzi aktywnych, świat jest bardziej inspirujący, gdyż dzieli się na więcej pośrednich etapów. Dla mnie etap czwarty nastąpił gdy rozpoczęła się moja przygoda z górskimi wyprawami. A na nich zwracałem uwagę na to, czego wcześniej nie widziałem. Doświadczałem czegoś zupełnie nowego. Kolejnym etapem było fotografowanie. To umożliwiło mi patrzenie na te same rzeczy, okolice, na tych samych ludzi przez pryzmat światła w jakim się znajdowali. Koloru jaki ich otaczał. Przedmiotów im towarzyszących i tak dalej. Następnym etapem było bieganie. Zauważyłem, że wiele spraw pominąłem podczas wcześniejszych wędrówek. Bo wędrując podziwiałem krajobrazy. A bieganie w terenie skupiało się na leśnej, polnej, bądź górskiej drodze. Na korzeniach pojawiających się pod stopami. Na kamieniach, błocie, kałużach i wszelkich nierównościach terenu oraz na zmęczeniu i oczekiwanych efektach wykonanych treningów. Teraz na swoim grubym kole, odkrywam kolejne ciekawe zakamarki najbliższych okolic, o których wcześniej nawet nie myślałem! Docieram tam, gdzie samochodem nie dojadę dlatego, że teren jest zbyt ciężki dla miejskiego auta, a biegnąc nie dobiegnę, gdyż jest zbyt daleko. A jednocześnie jest tak blisko, że niemal w każdej chwili mogę podjechać tam na rowerze. Być może w moim życiu będą jeszcze jakieś etapy. Jeśli tak, to chciałbym aby były równie inspirujące jak poprzednie.
Oldboy65