Studio Buffo – Mistrz i Małgorzata
Pierwszy kontakt z Mistrzem i Małgorzatą był dla mnie nieporozumieniem. Nie dotarł do mnie metafizyczny świat opowieści. Zupełnie nie wiem dlaczego, gdyż od zawsze jestem miłośnikiem świata fantazji. W bardzo szerokim ujęciu. Na początku był niewinny Pinokio. Zaraz po Chaosie. Później Gwiezdne wojny, Terminator, Wiedźmin, Władca Pierścieni, Matrix. Był to zaczarowany świat do którego uciekałem przed rzeczywistością, tak jak robią to miliony innych ludzi. Czmychałem do mrocznego i pełnego niebezpieczeństw azylu, nie obawiając się o to, że coś mi się stanie. Bo co mogło mi się przydarzyć? Było tam niebezpiecznie, ale nie dla mnie.
Drugi kontakt z „Mistrzem” był bardziej udany. Podziwiałem Małgorzatę za jej niewzruszoną miłość do Mistrza. A Wolanda – przedstawiciela ZŁA, uznałem za faceta czyniącego zło jedynie wówczas, gdy nadarzy się ku temu okazja, gdyż sam go nie inicjował.
Trzecie spotkanie z Mistrzem nastąpiło tuż po wybuchu wojny rosyjsko – ukraińskiej. Gdy zastanawiałem się nad tym, czy nie odwołają spektaklu we wrocławskim Capitolu. Dlatego że Bułhakow urodził się w Kijowie, lecz był Rosjaninem! A wszystko co rosyjskie zostało napiętnowane. Przynajmniej przez niektóre przybytki kultury. Ostentacyjnie odrzucające Czajkowskiego, Musorgskiego, czy Szostakowicza.
A gniewanie się na Gogola, Puszkina, Korsakowa, Szuszkina, Borodina, Lermontowa, Bułhakowa… Na rosyjskich artystów, którzy już dawno nie żyją. Za to, że ich potomkowie dzisiaj rozrabiają. Jest idiotyzmem! Wybitne osoby należące do różnych wyznań, ras lub narodów. Wnoszące odrobinę świeżości do naszego ziemskiego grajdołka, powinny być ponad podziałami!
Na szczęście Mistrz wkroczył na scenę teatru, który nie dołączył do grona hejterów. Ale we Wrocławiu rządził Behemot. Nie mogło być inaczej, skoro w postać Behemota wcielił się Mikołaj Woubishet! Może nie jestem obiektywny, ale ten diabelski kocur zrobił na mnie największe wrażenie.
Mistrz dociera do mojego umysłu częściami. Jak wiedza tajemna którą nie sposób pojąć w całości za pierwszym razem. Teraz czeka na mnie, na twardym dysku powieść Bułhakowa. Odłożyłem ją na później, gdyż najpierw chciałem zobaczyć Mistrza i Małgorzatę w warszawskim wydaniu.
W Studio Buffo ucieczka do świata fantazji zajęła moment. Pach! I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znalazłem się w Moskwie lat 30-tych ubiegłego wieku. A nie zdołałem się jeszcze wygodnie umościć w niewygodnym teatralnym fotelu! Zabrzmiała muzyka i chóralny śpiew ludzi skażonych czerwoną ideologią. Później była dyskusja radzieckich artystów nad istnieniem, lub nie istnieniem Boga oraz diabła. Pojawienie się Wolanda, przedstawiciela piekielnych mocy. Jego pomagierów i wiernego Behemota. W którego znakomicie wcielił się niezwykły Arkadiusz Pyć. Piłat (Piotr Halicki) to postać z potężnym głosem i ogromną władzą. To on decydował o losie ludzi zamieszkujących podległe mu tereny Imperium. Był też zagubiony Mistrz, ostatecznie palący rękopis powieści o Piłacie. Niszczący dzieło swojego życia! I Małgorzata bezgranicznie w nim zakochana. A także Chrystus kończący żywot na krzyżu i robiący większe wrażenie na nim, niż na ziemi.
Ale czyż my wszyscy nie cenimy bardziej tego, co bezsensownie utraciliśmy, od tego, co posiadamy? A dzięki niemu moglibyśmy zmienić świat na lepsze, albo chociaż spróbować. Lecz z tego nie skorzystaliśmy. Był też bal złoczyńców. Tak znakomity i niesamowity, że chciałoby się tam być, chociażby przez chwilę…
To było wspaniałe przedstawienie. Zostałem mile zaskoczony. Dlatego, że okazało się znacznie lepsze niż się spodziewałem!!! Muzyka – Janusz Stokłosa, teksty piosenek – Andrzej Poniedzielski. Przekład i opracowanie libretta, inscenizacja, reżyseria, choreografia – Janusz Józefowicz. Scenografia – Andrzej Woron i Marek Chowaniec. Pełny skład teatralnej ekipy znajdziecie tutaj > https://studiobuffo.com.pl/spektakl/view/68/Mistrz-i-Malgorzata
Od spektaklu minęło wiele godzin. A my wieziemy do domu ruble wyczarowane przez Wolanda, który gościł w Buffo. Jeśli po przyjeździe na miejsce nie zamienią się w zwykłe kartki papieru, schowam banknoty do książki na pamiątkę. Szkoda by było wymieniać je na złotówki w kantorze. Poza tym mogliby uznać ja za nieprawdziwe. Bo niedowiarków na świecie nie brakuje.
Arek Pyć odtwórca roli Behemota opowiedział Rafałowi Gęburze z kanału na YT “7 metrów pod ziemią”, o tym, jak to jest być malutkim w świecie tzw. normalnych ludzi.
Oldboy65