Bulion… opowieść o pasji tworzenia
„Bulion i inne namiętności” – nie bałem się tego, że po kilku minutach film mnie znudzi. Chociaż dwie i pół godziny opowieści o jedzeniu wyglądałyby na nudę. Film z pewnością przypadnie do gustu koneserom nie tylko jedzenia, ale również życia. Niestety nie jestem pasjonatem ludzkiego istnienia. Co zdecydowanie nie pozwala mi cieszyć się tym, czym cieszyć się powinienem. Ale ciągle nad tym pracuję, gdyż podobno można się tego nauczyć. Być może dlatego zdecydowałem się na „Bulion i inne namiętności”. Bo jestem wielbicielem pasjonatów. Ludzi z wiarą i zaangażowaniem wykonujących to, co w życiu robią najlepiej. Wszystko jedno, czy będą to kucharze, dyktatorki mody, mechanicy samochodowi, czy miłośniczki bukieciarstwa. Dlatego podejście tych osób do swojej pracy, będącej jednocześnie ich pasją, powoduje niezwykłe efekty.
Ale czy każdy z nas to zauważy? Na przykład jedzenie. Większość z nas zapycha się nim, by przez kilka godzin sprawnie funkcjonować. A nasz organizm miał dostarczone odpowiednie ilości białka, tłuszczy, węglowodanów oraz wody. Żadnej w tym filozofii nie ma, lecz konieczność wynikająca ze specyfiki funkcjonowania naszych organizmów. Znam tylko jednego konesera jedzenia, z lubością roztkliwiającego się niemal nad każdą potrawą. Siebie nazwałbym miłośnikiem dobrej kuchni. Pozostali ludzie w większości zaspokajają jedynie głód.
W filmie mamy podaną na tacy; dobrą kuchnię, wynikającą z pasji do gotowania. Niezwykle wciągający obraz pokazujący kuchenną krzątaninę. Oglądając „Bulion” czułem się, jakbym siedział w kuchni przy dobrej herbacie, lub pysznym winie, u znajomego restauratora. Obserwując to, co dzieje się podczas przygotowywania wykwintnych potraw. Mycie. Siekanie, smażenie. Przyprawianie. Degustowanie…
To wszystko ozdobione jest namiętnością dwojga bliskich sobie ludzi, która unosi się w powietrzu. Niby ulotną, ale trwającą ponad dwadzieścia lat. To spojrzenia. Uśmiechy. Gesty. Żadnego obłapywania się, obściskiwania lub pocałunków. Jest klimat, który można poczuć przyglądając się jedynie. Jednak nie ma muzyki, jak ktoś zauważył z niechęcią. Ale tym razem mogłaby ona tylko przeszkadzać.
„Bulion i inne namiętności” reżyserii Anh Hung Trana z Juliette Binoche, Benoitem Maginelem oraz ze znakomitą Galateą Belugii – polecam osobom doceniającym kunszt oraz pasję tworzenia.
Oldboy65