Książki po dyszce za sztukę!
Książki po dyszce za sztukę, a dokładnie – dziesięć zeta bez jednego grosza. Niebywała gratka mi się przytrafiła, a zajrzałem do marketu w celu nabycia jednej butelki wódki! Tymczasem po drodze były trzy czubate kosze z książkami i zaryłem się w nich, jak głodny dzik w kartoflisku! Sięgnąłem po pierwszą – „Rozkwit i upadek rodu Sobieskich”. Historyczna, a ja Polak – dziwak, chcę wiedzieć coś więcej o własnym kraju, a nie srać na niego jak wielu innych ludzi. Dlatego książka Aleksandra Skrzypietza, szybko zawędrowała do koszyka. Później „Pozostał gniew” Dominika Rutkowskiego. Dramatyczna epicka powieść o powojennych Ziemiach Odzyskanych. Temat niby znany, lecz tylko bardzo powierzchownie. Autora nie znam, ale bez względu na jego styl, czuję, że będzie to przytłaczająca, lecz ciekawa opowieść. Trzecia: „Awantury o Kobiety w Polsce szlacheckiej” – Jerzy Besala. Tym okresem w dziejach Polski, zaciekawił mnie Jacek Komuda, autor znakomitych powieści historycznych. Następna, również Jerzego Besali – „Warchoł polski… i inne historie” (barwny świat dawnej Rzeczypospolitej) Poczyta się o naszym warcholstwie, które najwyraźniej mamy we krwi i bardzo skrupulatnie również dzisiaj kultywujemy, aby tradycji polskiego chamstwa nie zaniechać. Może znajdę tam wskazówki, jak polskie chamstwo bardziej efektywnym uczynić? Przodujący obecnie PIS i odepchnięta od koryta partia PO, już nie wyrabiają. Nudne jak flaki z olejem jest ich grubiaństwo i zakłamanie! Przejadło mi się, jak metrowej średnicy pizza, a ja zjeść potrafię! Oj potrafię! Piąta książka: Romuald Romański – „Wojny Kozackie” Temat znany, lecz również powierzchownie, ale na tyle dobrze, aby zrozumieć niechęć Ukraińców do nas Polaków. Dla mnie zrozumiałą i powiedzmy uzasadnioną w pewnym stopniu. Bo moje pojmowanie świata, nie dopuszcza mścić się na kimś za to, co zrobili jego przodkowie. To bez sensu! W ten sposób można do danej rodziny, czy całego narodu żywić nienawiść, albo niechęć do końca świata i jeszcze dłużej! Na koniec rodzynek, a właściwie rodzynka – Ludmiła Ulicka i jej „Zielony namiot” Przeczucie mówi mi, że wybór rosyjskiej pisarki będzie trafiony, ponieważ ręka mi nie drgnęła, gdy sięgałem po jej książkę. Mogła zadrżeć, gdyż koszyk był pełen, a jeszcze tyle świetnych pozycji zostało!!! Kryminały z górnej półki, przewodniki i poradniki, coś o fotografii i wiele książek dla dzieci po pięć złotych za sztukę! Powinienem zabrać Alicję z Krainy Czarów, ale tego nie zrobiłem. Głuptas ze mnie! Dla kogoś, nie wiem kogo, jakieś dziecko pewnie by się znalazło. Ciekawe, czy współczesne dzieci, czytają książki? Pieniędzy na wódeczkę ledwie wystarczyło. Toruńska – Czysta / wielokrotnie filtrowana do wypicia w doborowym towarzystwie, więc kasy nie szkoda. Ale książeczki! Nie mogę się nacieszyć. Miejsca na półce nie zajmą. Chwilowo jedynie – do przeczytania, bo później powędrują do ludzi w prezencie. Dobrze znać kogoś, kto czyta. To wygodne, gdy mało miejsca na półkach, a raczej nie ma tego miejsca wcale. Dlatego książeczki powędrują do ludzi, po co mają się u mnie tłoczyć jak skazańcy w przeludnionym więzieniu.
Oldboy65