Prawy prosty, lewy sierpowy!

Prawy prosty, lewy sierpowy!

12 sierpnia, 2019 0 By oldboy

Życie pełne jest sprzeczności. Ja to wiem i Ty również o tym wiesz. Ale może mimo wszystko czymś Cię zaskoczę? Zacznę od tego, że jestem wybitnym miłośnikiem świętego spokoju, to w moim rozumieniu taki stan, w którym nawet jeśli bardzo dużo się dzieje, na przykład cała rodzina, a szczególnie rodzice – przygotowują się do zamążpójścia ukochanej córki, lub rozpoczął się od dawna oczekiwany, gruntowny remont budynku. Wokół zaczyna panować  niesłychany zgiełk, harmider i zamieszanie – po prostu dzieje się! Ale nikt nikogo się nie czepia (przynajmniej teoretycznie), każdy robi swoje, są uwagi, pytania, lecz nie ma nieuzasadnionych pretensji psujących atmosferę – to nawet wówczas panuje święty spokój według moich kryteriów. Natomiast sielankowe leżenie na kanapie przed telewizorem, tak zwana laba, nie gwarantuje świętego spokoju, bo w każdej chwili możemy usłyszeć: „Marian! Znowu leżysz na wyrze i gapisz się w telewizor, a śmieci nie wyniesione!”

Poza zamiłowaniem do świętego spokoju, nie lubię przemocy w żadnej postaci, ani psychicznej, ani fizycznej. W swoim życiu przemoc stosowałem najwyżej kilka razy. Nie wstydzę się tego, bo była to ostateczna, ostateczność, do której doszło po wyczerpaniu wszelkich sposobów służących do pokojowego rozwiązania konfliktu i trzeba było dać w ryj, aby pewne sprawy rozwikłać.

A teraz słuchaj! Taki człowiek jak ja, spokojny niczym przysłowiowy baranek, jest wielbicielem boksu!!! Lubi patrzeć, jak dwóch facetów, staje naprzeciwko siebie w ringu, aby przez kilkadziesiąt minut, niemiłosiernie prać się pięściami po pyskach! Czyż to nie paradoks? Nie być zwolennikiem przemocy, a jednocześnie być fanem boksu?

Ja nie widzę w tym niczego złego, ponieważ dwóch bokserów nie spotyka się ze sobą – stając naprzeciw siebie w ringu, by okładając się pięściami z nienawiści, zrobić sobie krzywdę, ale dlatego by pokazać, który z nich jest lepszym fighterem. Siniaki, podbite oczy, rozcięte wargi, krew, wstrząs mózgu itp. to skutki uboczne tej rywalizacji. Ale szkoda, że bokserzy doznają nieraz poważniejszego uszczerbku na zdrowiu, a nawet własnym życiem przypłacają rywalizację na ringu.

Niedawno, wskutek licznych obrażeń doznanych podczas walki, zmarł rosyjski bokser Maksim Dadaszew. Bokser podczas walki przyjął ponad 200 ciosów na głowę. Trener prosił go o przerwanie pojedynku, widząc beznadziejną sytuację podopiecznego, lecz on nie rezygnował i dopiero w 11 rundzie, trener poddał swojego zawodnika. Niestety wkrótce okazało się, że było za późno. Determinacja zgubiła boksera, lecz owa determinacja jest cechą, która przyciąga mnie do boksu, ponieważ jej nie posiadam. Dlatego z wielu spraw rezygnuję zbyt wcześnie, albo nie zaczynam ich wcale, chociaż zwykle miałem już wszystko przemyślane! Do tego dochodzi odporność na ból oraz brak strachu przed nim – wszystko to, czego mi brakuje.

W boksie nie pociąga mnie przemoc. Żądza krwi. Efektowne obalenie pięścią przeciwnika na ring, po którego czym prędzej przyjeżdża karetka na sygnale. Ale waleczność bokserów oraz umiejętność bronienia się przed ciosami i skuteczność w ich zadawaniu, za pomocą nielicznych technik dostępnych bokserowi. Wiele lat temu, miałem okazję poznać starego boksera, od dawna nie walczącego na ringu, ani nadal nie trenującego boksu, chociażby dla podtrzymania kondycji. Podczas przeprowadzonej przez niego demonstracji technik bokserskich – ciosów oraz uników, nadal jego umiejętności i szybkość, były nie do osiągnięcia dla przeciętnego, a nawet wysportowanego człowieka. Ale nie był on wyróżniającym się bokserem i nie zrobił kariery w ringu, lecz było widać, że za jego umiejętnościami, stały setki godzin bardzo ciężkiej pracy i suma wielu wyrzeczeń.

Po śmierci Maksima Dadaszewa, Mistrz Świata wagi ciężkiej WBC – Deontay Wilder w jednym z wywiadów powiedział:  „Powtarzam ludziom, że w ringu ryzykujemy życiem. Ludzie wciąż krytykują i poniżają bokserów, a my dostajemy po głowie dla rozrywki kibiców. Głowa nie jest stworzona do tego, by w nią uderzać i uszkadzać mózg. Nie patrzcie na nas jak na zwierzęta czy kawał mięsa. My też jesteśmy ludźmi. Maksim jest kolejnym tragicznym przykładem. Okażcie nam szacunek” – (źródło https://m.sportowefakty.wp.pl) W tej wypowiedzi jest sporo rozgoryczenia i myślę, że Mistrz nie mylił się, co do podejścia wielu ludzi do boksu. Ale każdy kij ma dwa końce i tak jest w tym przypadku. Ludzi żądnych krwi – zwłaszcza cudzej, bywa najwięcej, mógłbym powiedzieć, że jest ich przytłaczająca większość i gdyby na trybunach oraz przed telewizorami do oglądania bokserskich zmagań, zasiadały tylko osoby o podobnym podejściu do boksu co ja, powiedzmy – koneserzy sztuki boksowania. Wielcy mistrzowie za swoje walki, dostawaliby kilka razy mniej niż obecnie, a przeciętni bokserzy, nie byliby w stanie utrzymać się z zarobionych pieniędzy.

Taki właśnie jest paradoksalny stan, ogarniający mnie, gdy zasiadam przed telewizorem do oglądania bokserskiego starcia, którym jest oczekiwanie widoku bokserskiego kunsztu, a nie prymitywnego prania się po gębach. Dlatego podczas ostatniej walki naszego fightera, nie czekałem na moment, kiedy Adam Kownacki, skutecznie powali na ring Chrisa Arreolę – niemiłosiernie nokautując przeciwnika i nie jestem zawiedziony 12-to rundowym pojedynkiem. Bardziej zaniepokoiła mnie postawa polskiego boksera, polegająca na nonszalanckim wystawianiu się na uderzenia – i nie tylko ja, odniosłem takie wrażenie. Dlatego mogę dociekać, albo nie, czy brakowało Adamowi szybkości, umiejętności w robieniu uników, czy niepotrzebnie narażał się, będąc utwierdzonym w przekonaniu, że ma wytrzymałą głowę i może wystawiać ją na bezlitosne ciosy. Ale o tym jak było naprawdę, On sam wie najlepiej…

Oldoby65