Niespodziewane odkrycie kolejnej granicy!
Myślałem, że jako ponad 50-cio latek znam wszelkie granice i wiem, gdzie zaczyna się coś w danym miejscu oraz gdzie się to kończy. Ale okazało się, że tak nie jest, bo zawsze może coś nas zaskoczyć. W kwestii wina również można się nieźle przejechać, nie znając granic cenowych trunku. Niby banalna jest to sprawa dla kogoś, kto jest przy kasie i rutynowo sięga po wina z górnej półki, ale zakładając, że większość moich znajomych dysponuje dochodami umożliwiającymi spożywanie wina (o ile lubią wino) z tej samej półki cenowej co ja. Ta kwestia może być dla nich również bardzo ważna. Owszem, mógłbym nadszarpnąć moje zasoby finansowe i sięgnąć po wino za 200zł, ale nawet gdyby było niebiańskie w smaku, to czułbym się głupio, bo wiedziałbym, że piję wino, na które mnie nie stać i miałbym wyrzuty sumienia, zamiast odczuwać przyjemną błogość delektując się jego smakiem.
Ale potrzymałem sobie! Nie mam na myśli intymnej części kobiecego ciała świntuchy! Ale butelkę gruzińskiego wina, do którego mam słabość. Potrzymałem, gdyż cena była dla mnie stanowczo za duża. 70zł za flaszkę, to dla mnie za drogo, chyba, że byłaby to jakaś stosowna okoliczność, której uczczenie takim napitkiem byłoby uzasadnione. Ale dzisiaj szukałem wina nadającego się na grzańca, bo dopadło mnie przeziębienie, a moja wiara w skuteczność ludowego lekarstwa jest niezachwiana, bo bez względu na to, czy pomaga, czy też nie – grzaniec przyrządzony przez moją Żonę smakuje wybornie!
Wyciągnąłem swoją włochatą łapą po Grzaniec w markecie. Napój specjalnie skonstruowany do picia na gorąco, lecz gdy przeczytałem skład, w którym okazało się, że nie jest to wino z ziołami oraz innymi dodatkami, tylko napój na bazie wina, którego cena wynosiła 17zł – zwątpiłem. Bo dać 17 zeta, za coś, co jest na bazie, to dla mnie stanowczo za drogo, gdyż za 15zł można kupić butelkę niezłej ukraińskiej wytrawnej, albo półwytrawnej Askanii. A tutaj 17zł dajesz za coś, w czym procent wina może być znikomy. Co nie znaczy, że tak jest zawsze, lecz wątpliwości są na pewno, co do ilości wina w tym napoju, lecz pewność, że nie ma w tym napoju 100% wina, jest również 100 procentowa.
Dlatego, jeśli nie jesteście przy kasie, a chcielibyście napić się wina. Niedrogiego, ale przyzwoitego wina, bądźcie czujni, gdy Wasz wzrok zaczyna spoglądać na butelki w cenie poniżej 15zł, bo możecie kupić napój na bazie wina, a nie wino i może zadowoli Was smak takiego trunku, wzbogacony chemikaliami, lecz mimo wszystko, nie będziecie pili wina.
Oldboy65
Ps. Na zdjęciu kupione dzisiaj przeze mnie czerwone półwytrawne wino ze szczepu Pinot Noir z Mołdawii, które było zdecydowanie za dobre, aby je podgrzewać oraz dodawać do niego ziół, pomarańczy i soku z cytryny…