Ale wielka buła!
Bułkę widoczną na zdjęciu kupiłem podczas powrotu z treningu. Była ogromna, dlatego po dotarciu do domu, od razu wrzuciłem ją na kuchenną wagę! Tak z ciekawości, bo na pierwszy rzut oka cena wydała mi się spora, ale i waga tego dietetycznego produktu okazała się niczego sobie i w sumie nie było tak drogo jak sądziłem. Wow! 320 gram za dwa zeta i niebo w gębie! Już za sam zapach drożdżowego ciasta warto było dać złotówkę, chociaż podobno zapachem człowiek się nie wyżywi. Co nie znaczy, że niektórzy ludzie tego nie próbują.
I dieta poszła w pi…..du! Ale gdybym biegał po to, aby schudnąć, mógłbym obrzydzać sobie pyszną drożdżówkę. Zapłacić, zjeść i …! Qwa! Zupełnie bez sensu, lecz to nie mój filozoficzny wynalazek, tylko standardowe zachowanie ludzi cierpiących na bulimię, a mnie na szczęście do tego daleko. Zapłacić, nażreć się i nie rzygać, bo szkoda! Przecież lepiej nie jeść, skoro później mają być wyrzuty sumienia! Ale jeśli człowiekowi w głowie się na opak poustawia, to nie wyczuwa bezsensu swoich poczynań.
Zastanowiła mnie bardzo mała kwestia! Drugiego dnia bieżącego roku, przebiegłem 15km dystans z kolegą Radkiem, a mój niezawodny Garmin naliczył – 908 spalonych kcal Nieźle! Natomiast we wtorek pokonałem 17km na porównywalnej trasie, a on wrzucił na mój licznik mizerne 745kcal Zastanawiałem się nad tym, czy wcześniej był to bonus, typu: biegniesz z Radkiem, więc będziesz miał ciężej, dlatego dorzucę ci kilkadziesiąt kcal ekstra, czy coś podobnego, lecz okazało się, że nie był to bonus. A dlatego, że z kolegą przebiegłem 15km, przy średnim tętnie 145 ud./min, a wczoraj miałem zaledwie 128 ud./min, więc nie ma mowy o czarach!
Wracając do wypasionej drożdżóweczki. Spożycie jej spowodowało, że momentalnie znalazłem się na kalorycznym plusie, ponieważ taka buła ma ok. 800-900kcal! To kolejny dowód świadczący o tym, że dieta ważniejsza jest od aktywności fizycznej, bo biegałem ponad 1,5 godziny, a bułkę zjadłem w kilka minut! Ale tym razem bułkowa pyszność, przyćmiła jej kaloryczność. Ja natomiast wbrew przyzwyczajeniom, pierwszy raz po tak długim treningu kupiłem bułkę zamiast piwa! Z pewnością dlatego, że od rana byłem na węglowodanowym głodzie i organizm domagał się cukru, a nie chmielu. Wyszło jak wyszło, ale żeby tylko na tej bułce się skończyło!!!
Oldboy65
Bulimia zwana inaczej żarłocznością psychiczną, to zaburzenie przyjmowania posiłków polegające na kompulsywnym jedzeniu w krótkim odcinku czasu, po którym następuje zachowanie kompensacyjne polegające na zwracaniu przyjętego pokarmu, bądź narzucenie sobie surowej diety graniczącej z głodówką.
Źródło >>>>>>>> https://www.medonet.pl/choroby-od-a-do-z/inne-choroby,bulimia—przyczyny–objawy–leczenie-i-skutki–co-to-jest-,artykul,1721188.html
Ps. Bułeczkę i to nie jedną, kupiłem w małej piekarni mieszczącej się w niewielkim pawilonie położonym tuż obok mojego apartamentowca. Na szyldzie lokalu widnieje nieciekawa nazwa: „Z mąki”, ale wbijajcie do Wałbrzycha po pieczywo na ul. Forteczną 60D – polecam!