Jestem jak krasnal z Krainy Wymówek
Czuję się jak krasnal z Krainy Wymówek. W której z wszystkiego można się wymigać, pokrętnie wytłumaczyć. Łgając i zmyślając niedorzeczne usprawiedliwienia. Zwalić winę na coś lub na kogoś. Znaleźć różne przeszkody, aby tylko nic, co się postanowiło nie zrobić!
Bo wykonywanie zadań narzuconych przez kogoś innego się nie liczy. To łatwizna, chociaż jednocześnie kierat większy lub mniejszy, do bezwzględnego wykonania! Do tego dochodzi presja osoby z którą żyje się pod jednym dachem. Poczucie obowiązku związane z wychowywaniem dzieci. Zawodowe obowiązki jakie wykonujemy, aby na zbity pysk nie wylecieć z pracy. Itd. Itp. Ale to wszystko pikuś! Pan Pikuś!
Natomiast zrobić to, do czego sami siebie zmusimy. Coś, bez czego możemy się obyć. To prawdziwe jest wyzwanie! Być może dlatego wielu sportowców amatorów szuka opieki trenerskiej. Może nawet bardziej w celu poczucia presji którą trenerzy będą na nich wywierać, niż dla wiedzy jaką zastosują by poprawić wyniki. Sam takiej opieki dwa lata temu szukałem, ale życie potoczyło się inaczej i nic z tego nie wyszło.
Dlatego po raz kolejny ugrzązłem w Krainie Wymówek, gdyż bez presji tak bywa. Nie wiem jak Wy, ale ja mam tak często. Przerabiając ten schemat, co kilka tygodni. A luty miał być taki piękny! Biegowo poukładany od pierwszego dnia, aż do końca! Jako początek biegowych przygotowań do bieżącego sezonu.
Niestety ponownie odpuściłem. Wynajdując syberyjski mróz, który najwyraźniej tylko do mnie dotarł. Chrupiący pod stopami lód. Oślepiający agresywną bielą śnieg. Do tego doszedł wiatr w pysk! Przeszywający biegowe fatałaszki ziąb! I w kalendarzu pojawiło się ponad pół miesiąca, a na liczniku zaledwie 46km wybiegane! Oj nie zostanę słynnym Mistrzem Świata! Ba! Nawet lokalnym Miszczuniem nie zostanę!
Wstyd przyznać się do tego, że ponad dwa tygodnie temu, zadowolony ze wspólnego treningu z kolegami ze Strzegomia i zachwycony ich biegowymi planami. Postanowiłem zabrać się do robienia formy, lecz zapału wystarczyło mi zaledwie na tydzień! Teraz z moich kalkulacji wynika, że do wykonania planu zostało mi 154km do przebiegnięcia w ciągu 13 dni. Oj będzie ciężko to zrobić!
Oldboy65