Powrót do żelastwa po 25 latach!
Mój powrót do siłowni nastąpił po latach. Co najmniej po 25-ciu! Możliwe, że na stałe, a może tylko na jakiś czas. Wiele lat temu ćwiczyłem u kumpla w piwnicy na sprzęcie domowej roboty. Było ciasno, lecz co tam ciasnota dla marzycieli zapaleńców! Mieliśmy sztangielki zrobione z betonu. Krążki powycinane ze stalowej blachy, albo żeliwne czajniki lub hantle kupione na bazarze za ciężkie pieniądze.
Później był profesjonalny sprzęt na zatłoczonej siłowni pełnej ludzi, wysiłku oraz potu. Większość z nas, wyobrażając sobie imponującą muskulaturę, która mimo wysiłku jeszcze nie urosła, wybierała się w drogę donikąd. Przerzucając z mozołem tony, setki ton ciężarów, wylewając przy tym hektolitry potu!
Znałem dziesiątki osób ćwiczących w nielicznych siłowniach mojego miasteczka. Ale nie znałem nikogo, kto zrobiłby karierę kulturysty siłacza, chociaż niektórzy koledzy osiągali coraz większe sukcesy na sportowych arenach naszego kraju i Europy. Nigdy nie docierając na szczyt, a nawet w jego pobliże. Ale nie żałuję setek godzin spędzonych na siłowni, ponieważ jest milion bardziej lub mniej sensownych sposobów na spędzanie wolnego czasu.
Skąd mój comeback? Po co ten powrót na siłownię? Przecież starawy już jestem. Coraz mocniej nadgryziony zębem czasu. Może powinienem zacząć rozglądać się za odpowiednimi deskami na trumienkę i znośnym miejscem na cmentarzu, w którym zalegną moje szczątki? No nie wiem. Może jeszcze nie czas?
Ale wracając do siłowni – mentalnie zmieniły się tego typu miejsca, pod względem wyposażenia oraz oczekiwań przychodzących tam ludzi. Bo sprzęt przechodzi nieustanną ewolucję. Jak wszystko. W siłowni Jump Planet, do której uczęszczam od kilku tygodni, znajduje się wyposażenie marki Matrix, wprowadzonej na rynek w 2001 roku przez Johnson Health Tech. Firma ma swoją siedzibę w Taichung na Tajwanie, lecz jej zasięg jest ogólnoświatowy. Produkty JHT obejmują bieżnie, rowery stacjonarne, orbitreki, maszyny do treningu siłowego itp. O jej historii możecie poczytać tutaj > https://www.johnsonhealthtech.com/pl/pol/about-us/our-story
Sprzęt sportowy przechodzi nieustanną ewolucję i nasze nastawienie do aktywności fizycznej również się zmienia. Ale siermiężność naszego wysiłku wydaje się być nienaruszona. Bo bez wylanego potu na treningach oraz setek godzin spędzonych na siłowni, nie osiągniemy zamierzonego wysiłku.
Czy warto się męczyć po to, żeby poprawić nieco sylwetkę, kondycję, dotleniając przy tym organizm? We współczesnym świecie krajów wysokorozwiniętych, aktywność fizyczna stała się koniecznością! Ale do większości z nas nie dociera to, że nieustanne ułatwienia w życiu codziennym: w szkole, pracy, w komunikacji, w wykonywaniu podstawowych domowych czynności, pozbawiają nas niezbędnego dla zdrowia ruchu. Dlatego korzystając z dobrodziejstw cywilizacyjnych ograniczamy zbawienną dla funkcjonowania organizmu aktywność fizyczną.
W nagrodę mamy OTYŁOŚĆ, a owa przypadłość jest czubkiem góry lodowej naszej niesprawności. Stąd mój powrót na siłownię, aby się usprawnić. Ulubionego biegania nie rzuciłem, lecz musiałem je mocno ograniczyć. Poza tym uznałem, że skupiając się na bieganiu, wcale nie staję taki sprawny jak bym chciał, bo bieganie również ma swoje ograniczenia.
Ale nie zachęcam do aktywności fizycznej nikogo, bo jeśli ktoś nie ma do tego przekonania i woli borykać się ze skutkami otyłości: cukrzycą, miażdżycą, nadciśnieniem, chorobami serca, zwyrodnieniami stawów, niewydolnością oddechową, bezdech senny itd. to niech się z nimi boryka! Z moich obserwacji wynika, że większość ludzi właśnie taką drogę wybiera, bo inaczej siłownie, baseny, kluby fitness, ścieżki rowerowe i biegowe, pękałyby w szwach!
A miała być tylko wzmianka o zauważonych przeze mnie prostych, ułatwiających życie udogodnieniach w wyposażeniu!
Bardzo spodobała mi się możliwość dołożenia małego ciężaru do obciążenia dostępnego na wyciągach. Takie ciężarki widoczne są na przedstawionych przeze mnie zdjęciach. Wiele lat temu stawiało się dodatkowe obciążenie na suwnicy, które przy gwałtownych ruchach często spadało, albo mocowało się je prowizorycznie za pomocą gumy od ekspandera.
Najwyraźniej trzeba było wielu lat, aby dojść do rozwiązania, które dzisiaj wydaje się banalne! Ale tysiące lat temu nie znano koła, a dzisiaj jego zastosowanie, jest dla nas oczywistą, oczywistością!
Oldboy65