Dziennik pokładowy – dzień pierwszy

Dziennik pokładowy – dzień pierwszy

11 maja, 2022 Off By oldboy

Dlaczego postanowiłem pisać dziennik pokładowy?

Dlatego iż pokładam nadzieję w tym, że za pięć, dziesięć, a może więcej lat. W zależności od tego w jakim czasie się zużyję – stanę się odrobinę lepszy. Z pewnością nadal będę sfrustrowanym, zgorzkniałym i jeszcze bardziej nadgryzionym zębem czasu staruchem. Ale może za to bardziej ogarniającym i akceptującym rzeczywistość. Teoretycznie powinno być odwrotnie, lecz owa nadzieja, że tak się nie stanie, trzyma mnie przy życiu.

Dziennik pokładowy dlatego, iż pokładam nadzieję w WAS. Wierząc w to, że mnie nie opuścicie i nadal będziecie tolerować, przymykając oczy na moje niedoskonałości.

Dziennik pokładowy dlatego, iż pokładam nadzieję w to, że za 10, 20, 50, 100 lat świat będzie odrobinę lepszy. W każdym razie na tyle dobry, że takiego zjeba jak prezydent Putler – spacyfikują już we wczesnym dzieciństwie. Bo wysokiej jakości komputerowy analizator, przed oblicze którego będą musieli trafiać wszyscy ludzie przychodzący na świat. Spojrzy na kilkuletniego brzdąca i będzie wiedział, że to zjeb. Dlatego należy go odseparować od społeczeństwa, bo gdy dorośnie i zrobi karierę – wszyscy będą mieli przechlapane i to nie tylko w jego kraju!

Dziennik pokładowy (pokładany) ma przekonać ludzi, którzy jakimś cudem do niego dotrą, o tym, że pomimo tego, iż życie jest popieprzone, warto pobyć trochę na ziemi. Popieprzone, to łagodne określenie świata w jakim żyjemy. Ale dlaczego tak jest??? To qwa nasza sprawka! Niestety. Każdy z nas dorzuca trochę ZŁA do niego i jest jak jest. Co nie znaczy, że nie dokładamy DOBRA. Po prostu DOBRO ma mniejszą siłę przebicia i musielibyśmy dokładać go co najmniej dwa razy tyle, lecz nie potrafimy tego robić.

Jaki będzie mój dzisiejszy dzień? Spierniczę go jak mi się często zdarza, czy zrobię coś sensownego? Zobaczymy. W każdym razie plan jest napięty jak plandeka na dostawczaku i na sto procent nie zrobię wszystkiego, co sobie ubzdurałem. Ale chciałbym przebiec 15km po moim ulubionym lesie. Co prawda w nocy łapały mnie skurcze łydek, lecz nie pękam. Dam radę! Później skoczę do sklepu na małe zakupy. Ugotuję zupę ogórkową, bo tak mnie naszło. Będzie przy tym trochę roboty, gdyż chciałem się przyłożyć. Co tam jeszcze. Skoczę na siłownię przerzucić odrobinę złomu, żeby nie wyjść z wprawy. Powoli docieram do stu kilogramów w wyciskaniu na ławeczce i może po latach przerwy od ćwiczeń dojdę do takiego ciężaru. Wiem że będzie ciężko, bo organizm wysiada. Ale co tam. Będę próbował. Wyślę parę złotych na naboje do karabinów AK 47, albo innych narzędzi mordu dla ukraińskiej armii. Bo po tym, co pan Papież niedawno powiedział, postanowiłem systematycznie wysyłać kasę na naboje. Skoro taki człowiek jak Głowa Kościoła zszedł na złą stronę mocy, ktoś inny powinien przejść na dobrą, wspierając walkę ze złem.

Pan Papież mnie nie rozczarował. Zawsze wiedziałem, że Kościół myśli tylko o korzyściach płynących z krzewienia wiary. Kasa. Kasa. Kasa! Ekskluzywne fury. Złote pierścienie. Kawior. Trufle w śmietanie i szampan – taka sztampowa wizja Kościoła utkwiła mi we łbie. Kiedyś klechy mówili o nadstawianiu policzków, żeby biedny chłop, albo robotnik się nie buntował. Tylko pokornie dawał się wykorzystywać bogaczom, zwłaszcza tym wspierającym Kościół. Teraz przedstawiciel Kościoła głosi, że dyktator rządzący Rosją został sprowokowany przez Zachód, dlatego napadł na Ukrainę, dlatego mordowanie niewinnych ludzi, przez jego żałosnych żołdaków jest w pełni uzasadnione. Nie powiedział tego dosłownie, lecz z kontekstu jego wypowiedzi można to wyczytać. UPS! Po prostu tak mu się wymknęło.

… W rozmowie z dziennikarzem papież miał się zastanawiać, czy wojna wywołana w Ukrainie była sprowokowana „szczekaniem NATO pod drzwiami Rosji”. Czytaj więcej na > https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-szczekanie-nato-pod-drzwiami-rosji-poruszenie-po-slowach-pap,nId,6000430#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

 

Muszę kończyć. Lecę w knieje. Piętnaście kilometrów samo się nie wybiega. Może ponownie ujrzę żółwia błotnego w stawie. Wczoraj nie było go na ulubionym pieńku wystającym z wody, na którym zwykle się wygrzewa. A powinien być!

Dziennik pokładowy! Ciekawe ile stron zostanie przeze mnie zapisanych. Jedna, dwie, a może więcej?

Oldboy65

Ps. Jakby co – Wsparcie dla Ukrainy > https://www.wojsko-polskie.pl/au/articles/aktualnosci/wsparcie-dla-ukrainy/