2, 3, 4, 5kg mniej do Wigilii ;)
Wdrapując się na wagę po raz kolejny i widząc to, co na wyświetlaczu się pojawia. Zatroskany jestem niesłychanie tym, że moja waga jakby stała w miejscu, pomimo nieudolnych wysiłków zmierzających do tego, aby odrobinkę spadła. Bo, co ludzie powiedzą, jeśli nie drgnie? Plus – minus o kilogram?
A co mają powiedzieć? Wali ich to, że gruby jestem niesłychanie, albo kolokwialnie mówiąc; „przy kości” gdyż to określenie nadal dobrze się sprzedaje i mniej boli opasłego prosiaczka, albo nadętą foczkę.
Tymczasem mój pogodnie nastawiony do życia Omron KaradaScan Body Composition Monitor wskazuje nieco mniej niż kilka tygodni temu, lecz nie tyle ile bym sobie tego życzył, aby było się czym pochwalić przed światem. Dlatego pocieszam się myślą, że pozbyłem się tłuszczyku, może nawet cały kilogram, a waga tylko nieznacznie dygnęła. Bo w bicki poszło oraz w klatę, od chodzenia na siłownię i namiętnego przerzucania złomu, za co wziąłem się po 25 latach przerwy!
To fakt, a z faktami się nie dyskutuje! Starodawny przyrząd zwany metrem krawieckim nie kłamie, jeśli dobrze się go przyłoży do ciała, nie wciskając usilnie między fałdy tłuszczyku.
Dwa centymetry w pasie mniej, a centymetr w ramieniu więcej, to ewidentny przyrost masy mięśniowej. Co może oznaczać, że w następnym sezonie na linii startu polskich i czeskich biegów górskich, nadal będę ociężały jak przysłowiowy wóz z węglem, ale za to znacznie smuklejszy!
Udanego dnia Wszystkim życzę.
Ps. „2, 3, 4, 5kg mniej do Wigilii” to nazwa grupy wsparcia założonej przez kolegę Krzyśka, której celem jest wzajemne zmotywowanie się do zrzucenia zbędnych kilogramów do najbliższego święta.