Porcja realnego optymizmu
Godzina 3:07 rano. Obudził mnie duszący kaszel, a męczy mnie to ścierwo od kilku dni. Dlatego nie biegam i aspiracje szybko poruszającego się dziadersa, po raz kolejny musiałem odstawić na półkę. Stąd czarne myśli przerywane uporczywym kaszleniem nasilającym się nad ranem. Dlatego wstałem aby zwilżyć umęczone gardło i wróciłem do łóżka męcząc się nadal. Do czwartej dziesięć jakoś zleciało. Za oknem padało bardzo intensywnie. Niezła odmiana po dniach nieznośnego upału.
Od trzeciej godziny oprócz deszczu, słyszałem pijacką rozmowę dochodzącą z ulicy. Najwyraźniej nie tylko ja nie spałem. Bo w miastach możesz być skazany na samotność, ale nie na nieobecność ludzi depczących ci po piętach, albo bełkoczących za oknem nad ranem. Cywilizacja! Taa! Cywilizacja to porcja gówna z bitą śmietaną i rodzynkami, serwowana w kryształowym pucharze. I niby powinno być elegancko, ale lepiej tego nie jeść.
Takie spostrzeżenie po wczorajszym obejrzeniu materiału o Ukrainie. O zniszczonych miastach. Uchodźcach. Pomocy humanitarnej. Wspomnieniach ludzi którym zbombardowano domy, lecz nie chcących uciekać z miejsca w którym się urodzili i dorastali. Zakładali rodziny. Płodzili dzieci. Wychowywali je. Ciężko pracowali na swoje utrzymanie. A teraz ktoś chce im to wszystko odebrać. Uczciwe życie, to śmietana i rodzynki. A łajno? To wyprane mózgi Rosjan i wielu obywateli postradzieckich republik. Ludzi bezrefleksyjnie wierzących w rosyjską propagandę. Mówiącą o tym, że Ukraina napadła na Rosję i o tym, że Ukraińcy sami swoje miasta rujnują, żeby oskarżenia padły na niewinnych Rosjan. Czyż to nie prawdziwy gnój? To ma być cywilizacja? Ludzkość pozbawiona logicznego myślenia na elementarnym poziomie!
Wcale mi nie ulżyło to, że nie tylko u nas w Polsce są debile potrafiący używać smartfona, płacić Blikiem i obsługiwać zmywarkę do naczyń. Ale nie radzący sobie z samodzielnym myśleniem!
Cywilizacja! Nawet wysrać się nie można. Bo od siedzenia na kiblu z telefonem w dłoni można nabawić się wrzodów. Zwłaszcza gdy czyta się przepojone głupotą komentarze. A niechcący dowiedziałem się o tym, że dzisiejszej nocy Usyk wygrał z Joshuą dlatego, że jest Ukraińcem i sędziowie zlitowali się nad biedakiem z targanego wojną kraju, a nie dlatego, że był po prostu lepszy. Takie myślenie, to nic innego jak krowi placek z bakaliami.
Ale gdzie się podział mój legendarny optymizm? Radość życia z której słynę? Hmm? Poszperajmy. Mam! Kolega wziął cztery dni wolnego i nie będzie się opalał, nie posiedzi przy zimnym piwie w słonecznym ogrodzie, ani nie pojeździ na rowerze, bo leje! Ba! Będzie cały czas padało. Słabe. O! Nie tylko ja nie biegam, ponieważ niektórych biegaczy także dopadł ten duszący kaszel. Nie. To też jest słabe. Cieszyć się tym, że inni również mają pecha, to nie mój klimat, to mnie nie bawi.
Zdecydowanie wolę swój świat. Na przykład cieszy mnie myśl, że na obiad zjem pysznego kotleta schabowego usmażonego przez Żonę, z ziemniaczkami i surówką. Po obiedzie dokończę książkę czytać książkę, a późnym popołudniem wypiję kieliszeczek kanadyjskiej whisky, której butelczynę kupiłem z ciekawości. Być może dlatego, że łoś widniejący na etykiecie tak na mnie wpłynął i odstawiłem na półkę ulubioną szkocką, torfową Islay Mist, wrzucając łosia do koszyka.
A kanadyjskie łosie potrafią naparzać się o panienki. Są tak zawzięte, że na walkę i to nie jedną, tracą mnóstwo energii. Zwycięzca ostatecznie porucha, lecz nie jeden tryumfator przez to do wiosny nie dożył. Bo zabrakło mu w organizmie tłuszczyku potrzebnego na zimę. A trzeba było nie walczyć! Ale zachciało się bara bara i tak co roku, bez patrzenia na konsekwencje.
Nie jestem pesymistą! Wspominam o tym, gdyby ktoś tak o mnie pomyślał. Jestem optymistą nafaszerowanym ogromną dawką realizmu. Możliwe, że zbyt dużą. Być może nieco przedawkowałem?
Ale wracając do gówna. Można się nim obrzucać. Zgnoić życie swoje lub innych ludzi, albo dostrzec w nim coś wartościowego. Do tego jednak trzeba być poetą i to co najmniej Leopoldem Staffem, który lata temu napisał piękny poemat wychwalający odchody;
Czcigodny gnoju, dobroczynne łajno,
Tchnące, jak znojna najmity pazucha
I nowa skóra chłopskiego kożucha,
Ostrej tężyzny siłą życiodajną!
Żyzności łaskę kryjesz w sobie tajną
I ciało ziemi łaknie twego ducha.
W tobie nadzieja pól i wsi otucha,
Bo czynisz siejbę stokrotnie wydajną.
Zdrowiem z obory kiedy bijesz mlecznej,
Masz dziką świeżość potęgi odwiecznej,
Którą się brzydzą mieszczuchowie słabi.
Lecz czarnym bogom pracy, gdy im w lica
Dymisz w świt chłodny, niby kadzielnica:
Pachniesz jak wszystkie wonności Arabii!
Wspomniany materiał o pomocy humanitarnej oraz o tym, co dzieje się obecnie na Ukrainie, oglądałem na kanale YT – Planeta Abstrakcja. Znajdziecie tam również filmy przedstawiające Rosję, Mongolię i jeszcze kilka innych ciekawych miejsc. Cenię ten kanał za bezstronne przedstawianie tematu dotyczącego kwestii ukraińsko – rosyjskich. Bo wnioski z tego co dzieje się za naszą granicą, każdy powinien wyciągać sam. > https://www.youtube.com/c/PlanetaAbstrakcja
Oldboy65